- Nazywam się Winford McCleary i jestem kierowcą taksówki. Chcecie spędzić ze mną godzinę na ulicach miasta?
Tak zaczęła się nasza krótka, ale intensywna podróż po Belize. Jedna godzina zamieniła się w pięć, a oprócz ulic zwiedziliśmy sklepy, bary i jedną belizyjską melinę. Kraj, sformułowanie często nadużywane, kontrastów. Kontrastują ze sobą kolory skóry - czarna, żółta, biała i wszelkie ich odcienie. Kontrastują jezyki - hiszpański, angielski, chiński i kreolski. Kontrastuje bieda na ulicach i wysokie ceny wszystkiego, oprócz biletów autobusowych. Kontrastuje wreszcie stereotyp niebezpiecznego biednego, czarnoskórego człowieka z uśmiechami na twarzach, otwartością i życzliwością.
Spędziliśmy w Belize trzy dni, chodziliśmy po ulicach wieczorami. Bez przerwa zagadywali nas ludzie, uśmiechnięci, przyjaźni i nienachalni. Mimo, że z wyglądu zapowiadałoby się zupełnie inaczej. Zwiedziliśmy miasto. Pływaliśmy z żółwiami, rekinami i płaszczkami na pobliskiej rafie koralowej. Wreszcie, trzeciego dnia, wsiedliśmy do starego amerykańskiego autobusu szkolnego, który miał nas zawieźć do granicy z Gwatemalą, mijając po drodze Belmopan, stolicę kraju. W przewodniku było napisane, że głównym powodem, by odwiedzić Belize jest przyroda. Moim zdaniem zdecydowanie lepszym są sami Belizyjczycy.
- Dzień dobry, nazywam się Franek i jestem dziennikarzem z Polski. Bardzo chciałbym zrobić państwu zdjęcia i pokazać ludziom w Polsce, żeby wiedzieli jak jest w Belize. Oczywiście nic na siłę, kto nie chce niech powie i nie bedę mu robił.
Wszyscy się uśmiechają i żartują, choć nie każdy zgodził się na zdjęcie. Wstydzili się głównie Azjaci i Latynosi, ale nikt nie był agresywny czy oburzony. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy chodziłem po autobusie z aparatem, w Paryżu ludzie jednego koloru skóry mordowali przypadkowych ludzi (głównie) innego koloru skóry. Wybuchały granaty, padały serie z karabinów maszynowych. To wydarzenie rzesze niedzielnych "kulturoznawców" pospiesznie biorą za dowód, że multi-kulti nie działa. Prawicowi politycy całej Europy prześcigają się we wkładaniu uchodźców, uciekających przed ekstremistami, do dokładnie tego samego worka co ekstremiści. Polskie obozy koncentracyjnie, obozy koncentracyjne w Polsce...
Wielokulturowość jest faktem w wielu zakątkach świata. Działa nie bez zgrzytów, ale działa. Jeśli zamkniemy się na tę możliwość, to ekstremiści i radykałowie wygrają nie tylko tę bitwę. Pisze to już z trzykrotnie mniejszej od Polski Gwatemali. Kraju w którym ludzie mówią w 23 różnych językach i jakoś się mimo wszystko dogadują. *
Więcej zdjęć na picassie i Facebooku Wielka Wycieczka, zachęcam.
*Zanim ktoś mi zarzuci, że mieli 20 lat temu długą i okrutną wojnę domową, proszę niech przeczyta jakie siły w rzeczywistości napędzały tamtą wojnę i ludobójstwo. Nie poszło o języki i kolory skóry.
Mistrz!!!
OdpowiedzUsuńDzięki, tego właśnie potrzebowałem ...
OdpowiedzUsuń