Chisec, sobota rano. Hotel "Posiadłość Dziewicy" jest wielki, stary, ma pokoje w których nie pachnie najładniej i jeszcze do tego sporo kosztuje. Są tu jednak zjeżdżalnie w kształcie dinozaurów, w związku z czym cała reszta schodzi na plan dalszy.
Budzi nas ten sam deszcz, który osiem godzin wcześniej usypiał do snu. Szybkie pakowanie i na plac, z którego odjeżdżają colectivo do Playa Grande. Lachua jest po drodze. Jak się okazało dzień targowy, mieszkańcy wszystkich okolicznych wiosek zjeżdżają się na handel do skądinąd nie aż tak dużego Chiseca. Owoce, warzywa, plastikowe miski, pasty do zębów colgate, lekarstwa z drugiego obiegu, prosiaki, kury, jaja, zabawki, i kalosze z Hannah Montana.